Przed przyjazdem do Wenecji zastanawiałam się, czy doświadczę tam tzw. „syndromu paryskiego”. Często tak jest w przypadku bardzo turystycznych miast, że masowa turystyka tak niszczy ich urok, że ostatecznie nie można już poczuć lokalnej atmosfery. Ale Wenecja okazała się rzeczywiście uroczym i wyjątkowym miastem, wartym swojej sławy.
By Wenecję poczuć, wystarczy nie myśleć o tym dokąd się idzie. Skręcić w lewo, potem w prawo, później pójść prosto. Całe miasto można spokojnie przejść w ciągu jednego dnia, i to nawet kilkukrotnie. Taki spontaniczny spacer to chyba najlepsza forma jej zwiedzania. Dzięki temu, nie wiemy do końca dokąd trafimy i chłoniemy wszystko po drodze. Każdy ruch, każdych napotkanych ludzi, każdy bar wyglądający na klimatyczny i warty odwiedzenia.
Ja z przyjemnością zgubiłam się pośród ulic czarującej Wenecji.
Wenecja, Włochy, marzec 2019.
Fot. Patrycja Borzęcka / ⓒ Patrycja Borzęcka / www.patrycjaborzecka.com
Żadne miasto na świecie nie ma takiego klimatu jak Wenecja
Potwierdzam – w Wenecji najlepiej się zagubić. Bo jeżeli podejdzie się do tego miasta w stylu „muszę zobaczyć plac św. Marka, a potem ten znany most, jak on miał, no Rialto”, to będzie to prosta droga do srogiego rozczarowania.
PS. Świetne zdjęcia.
Dziękuję ogromnie za dobre słowo. Przepraszam za opóźnienie, ale w ostatnim czasie trochę zaniedbywałam tego bloga i nie wchodziłam tu zbyt często… ale bardzo się cieszę, że ktoś ma podobne podejście. W dzisiejszym świecie chyba w naprawdę wielu miejscach jest najlepiej właśnie tak zwiedzać.