Wyjście na dominikański targ to spotkanie z tutejszą kulturą. Powolną, ale jednocześnie żywą. Chaotyczną, ale tym samym uporządkowaną. Dla wielu niezrozumiałą, a dla tych, którzy zdążyli się już do niej przyzwyczaić – całkiem logiczną. Szczególne kontrowersje na dominikańskim targu może wzbudzać mięso. Trzymane jest tam bez lodówek i sterylnego przechowywania. Zwisa sobie ono swobodnie pośród wielu innych produktów lub leży na ladzie, konserwowane jedynie za pomocą solanki. Dominikańczycy jednak takie mięso jedzą, dobrze się po nim czują i nie widzą nic dziwnego w sposobie jego sprzedaży. Taka metoda jest tania, szybka i prosta. Tutaj to najbardziej się liczy.
Higuey, Dominikana, luty 2017.
Fot. Patrycja Borzęcka / ⓒ Patrycja Borzęcka / www.patrycjaborzecka.com
Skomentuj